LEKARZ PULMONOLOG DR MAREK KAMIŃSKI BĘDZIE NASZYM GOŚCIEM 17 MAJA 2013.
Witam, na naszej stronie widnieje informacja o odbytym 17 bm spotkaniu z Panem doktorem Markiem Kamińskim i wzmianka o moim do tego przyczynku. Obecni na spotkaniu mieli okazję wysłuchać, cóż takiego umyśliłem, a nieobecnym pokrótce opiszę. By być lepiej rozumianym, najpierw dwa słowa o sobie. Od dwunastu ponad lat jestem (nie)szczęśliwym posiadaczem PPSM, albo raczej jego wtórnej postaci, EDSS z przedziału 5-6, więc czuję się bez mała specjalistą w dziedzinie tego co czuję, jak czuję i kiedy czuję! Pracując do 2008 roku nie miałem czasu na chorowanie, choć testowałem jakiś lek firmy Bio MS Medical, który ostatecznie nie wszedł do produkcji. Potem 2 lata leczyłem się Betaferonem. Skończyłem Betaferon, skończyłem pracować i nadszedł "czas Zamboniego". Jak się to udało nie będę opowiadał, ale zaliczyłem dwa zabiegi angioplastyki żyły szyjnej (2010 i 2011). Korzystny efekt zabiegów w sensie zdrowotnym był chwilowy, bo za każdym razem następowała niewielka, ok. miesięczna poprawa wydolności, po czym... wracałem na swoje miejsce. Miało być po oddychaniu, więc do rzeczy. Od kilku lat uważnie, albo więc obsesyjnie obserwuję wszystko, co ma związek z SM, z terapiami, rehabilitacjami, metodami mniej czy bardziej cudownymi i chyba (?) dostrzegłem jakąś prawidłowość (?!). Otóż stwierdziłem,że wszystkie metody "poprawiania" stanu zdrowia SM-owców przez najróżniejsze formy rehabilitacji krążą wokół... oddychania (!). - Joga, Chi-kung, treningi- seanse relaksacji wprost wpływają na regulację poprawności oddychania, a różnego rodzaju "aktywności" (ćwiczenia na przyrządach, czy np. Nordic walking) czynią to pośrednio, bo poprzez lepsze ukrwienie mięśni, poprawę krążenia i nie tylko. Pewnie czytający zapytają: jaki to ma związek z SM? -Jaki związek z SM, tego nie będę próbował rozwijać, bo gdybania nikt raczej słuchać nie lubi, natomiast widzę związek z paroma dokuczliwymi "kawałkami" SM, a dokładniej - objawami, które mi najbardziej nauprzykrzają życie: męczliwością, spastyką i nie tylko. Zacząłem przyglądać się tym objawom "od końca"- tzn. czego w głównej mierze dotyczą? Nim na to odpowiem, poproszę o spojrzenie choćby do wikipedii, czym jest oddychanie? -Wyczytacie tam, że to, co dotychczas uznawaliście za oddychanie, jest tylko oddychaniem zewnętrznym, a oprócz zewnętrznego istnieje jeszcze oddychanie komórkowe. Jaki to ma związek z nami (PPSM, czy wtórnie EDSS". Otóż największą naszą bolączką jest fakt,że odmawia nam posłuszeństwa układ ... czynny ruchu (!). To on nas zawodzi i powoduje, że sił mamy zwykle niewiele. To on powoduje, że czasami, a u wielu: często zbyt ciężka jest łyżka z gorącą zupą. Czym jest układ czynny ruchu? - To wszystkie mięśnie szkieletowe, dzięki którym możemy funkcjonować inaczej, niż np. paprotka,tzn.: poruszać się w ogóle, poruszać różnymi częściami ciała: mielić ozorem, drapać się za uchem, przewracać oczami, uciekać na drzewo przed psem i wykonywać ZALEŻNE OD NASZEJ WOLI ( to bardzo ważne) wiele innych czynności. Napisałem, że układ czynny ruchu pracuje zależnie od naszej woli - tak, bo to jest własnie istotą naszego jestestwa: w przeciwieństwie do kiszek i przemieszczania się w nich treści, o uśmiechaniu się lub np. biciu braw na koncercie Beyonce decydujemy MY. Nasz mózg decyduje: biję brawo, więc wysyła sygnały do mięśni odpowiedzialnych za poruszanie ramionami i dłońmi (zwie się to "rekrutacją mięśni"). Kiszek nie omawiam, bo na mięśnie gładkie wpływu nie mamy, ale mięśnie szkieletowe, to już temat ciekawy. Czym są te mięśnie, z jakich komórek są zbudowane? Otóż ( w uproszczeniu) mięśnie szkieletowe są mięśniami poprzecznie prążkowanymi, zbudowanymi z dwóch białek : aktyny i miozyny. Tworzące włókna komórki tych mięśni mają metabolizm tlenowy : do prawidłowej pracy, a praca to skurcz i rozkurcz włókien, potrzebują odpowiedniej ilości tlenu czyli należytego dotlenowania, przy czym (uwaga !) poziom dotlenowania wcale nie musi być wprost proporcjonalny do tego, co potocznie rozumiemy pod pojęciem "oddychania". W świadomości większości ludzi oddychanie jest procesem "zero-jedynkowym", tzn. można oddychać lub nie (żywy oddycha nieżywy - nie oddycha). Powiem na to: nic bardziej błędnego, bo można oddychać dobrze, ale i także źle ! Czym skutkuje złe oddychanie? Proste : złym dotlenowaniem komórek ogólnie, a "tlenożernych" mięśni szczególnie. Tlenożernych - o tlenowym metaboliźmie mięśni szkieletowych wyżej wspomniałem - bo do procesów w nich zachodzących wymagają tlenu, a najistotniejszym z naszego punktu widzenia procesem zachodzącym w komórkach mięśni szkieletowych jest fosforylacja oksydacyjna w wyniku której powstaje energia przydatna metabolicznie: ATP. To dzięki tej energii potrafimy świadomie kurczyć włókna mięśni ( w wyniku połączenia białek - utworzenia mostka aktyna-miozyna ), a potem rozkurczyć ( zmiękczenie mostka - rozłączenie białek). Cząsteczka ATP starczy na niewiele, bo raptem na kilka skurczów mięśnia, ale są wydajniejsze jak ATP paliwa : - drugorzędowe źródła energii, jak fosfokreatyn a ( na 100 skurczów ), - trzeciorzędowe, jak glikogen lub glukoza zapewniające możliwość wykonania kilkuset skurczów mięśnia, ale UWAGA : Wydajność drugo- i trzeciorzędowych źródeł energii jest ogromna, pod warunkiem dostarczenia komórkom odpowiedniej ilości tlenu, bo przy niedoborze tlenu ich wydajność zaledwie kilkakrotnie przekracza wydajność ATP i .... sądzę, że w tym miejscu ukrywa się nasza męczliwość i spastyka jako proces pochodny od męczliwości. Tyle o fizjologii,ale skąd "złe" oddychanie ? Przyczyny niedoboru tlenu mogą być różne, bo mogą mieć swoje źródła w oddychaniu zewnętrznym, ale równie dobrze mogą tkwić w nieprawidłowościach anatomicznych (np. krzywa przegroda nosowa), czy genetycznych (zany w POCHP deficyt alfa 1 antytrypsyny /AAT/). Najprawdopodobniej jednak w większości przypadków przyczyny złego oddychania są psychogenne i mają swe źródło w ...... stanach depresyjnych, z których z reguły, na początku, najczęściej nie zdajemy sobie sprawy. Depresja zmienia sposób naszego oddychania: oddychamy zbyt głęboko i pozbywamy się bezcennego zapasu ... dwutlenku węgla, którego w pęcherzykach płucnych mamy mieć stale 6-7%. Dlaczego bezcennego ?. Bo w atmosferze jest go niewiele: tylko 0,03%, a dwutlenek węgla jest regulatorem uwalniania tlenu przez hemoglobinę we krwi i ,ioglobinę w komórkach - odgrywa zatem decydującą rolę w dotlenowaniu komórek. Jego niedobór zaburza homeostazę i układ czynny ruchu, zaczyna - mówiąc kolokwialnie -szwankować. Czujemy to przy chodzeniu, przy wysiłku, ale ... nie czujemy przy oddychaniu!!! Co ciekawe: z narastającej słabości zdajemy sobie sprawę, bo ją czujemy podczas każdego wysiłku (chodzenie, dźwiganie, itp), jednak nie czujemy słabości przy oddychaniu!!! - Czy w miarę upływu czasu /postępu choroby/ oddychamy gorzej ? - Jeśli posłuszeństwa odmawiają nam nogi, ręce i plecy, to dlaczego miałoby tak nie być z brzuchem, a co w tym brzuchu? - W brzuchu jest najważniejszy do oddychania mięsień: przepona, ale co to powodyje ? - Oddychamy gorzej, to - znów kolokwializm - szwankuje przepona. Gdy szwankuje przepona to.... oddychamy gorzej i KÓŁKO SIĘ ZAMYKA - toczymy się w dół. Oddychanie jest wyjątkowo subtelnym i trudno mierzalnym procesem fizjologicznym, a jakości oddechu nie zmierzymy wzorem skoku w dal. Proces błędnego koła: oddech "w dół" -> przepona "w dół", przepona "w dół" -> oddech "w dół" następuje powoli, prawie niezauważalnie: tak powoli nasilają się nasze "esemowe" dolegliwości. Pisząc, co wyżej, skupiłem się na tym, co dla mnie najdokuczliwsze, a nie wspomniałem o mózgu (!) - -naszym procesorze. Niedotlenowanie, o którym pisałem odnosząc je do mięśni, ma również pierwszorzędne znaczenie dla mózgu i całego systemu nerwowego ! Niedobór tlenu (i glukozy) powoduje zaburzenie przekaźnictwa nerwowego, a w skrajnych przypadkach śmierć komórek nerwowych (neuronów), więc abstrahując od różnic metabolicznych mózg-mięśnie, należy stwierdzić, że jakość oddychania ma jednakowo decydujący wpływ zarówno na układ nerwowy jak i układ czynny ruchu, a różnorodność przyczyn "różnej jakości oddychania" być może wyjaśnia wielorakość obrazów klinicznych choroby.... (???) pozdrawiam Mirek
|